<< Home
1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7 - 8 - 9 - 10 - 11 - 12 - 13 - 14 - 15 - 16 - 17

XI
Dżinn zatargał się na uwięzi, zatoczył koło, napiął trzymające go liny i zmiótł wieżyczkę z domu Beau Berranta.
- Ależ on ryczy! - zmarszczył się Jaskier, chwytając się odruchowo za gardło. - Ależ on potwornie ryczy! Wygląda, że jest cholernie wściekły!
- Bo jest - rzekł kapłan Rrepp. Chireadan spojrzał na niego szybko.
- Co?
- Jest wściekły - powtórzył Krepp. - I nie dziwię się. Ja też byłbym wściekły, gdybym musiał co do joty wypełnić pierwsze życzenie, jakie przypadkowo wyraził wiedź-min...
- Jak to? - krzyknął Jaskier. - Geralt? Życzenie?
- To on miał w ręku pieczęć, która więziła geniusza. Geniusz spełnia jego życzenia. Dlatego czarownica nie może zapanować nad dżinnem. Ale wiedźmin nie powinien jej tego mówić, nawet jeżeli już się domyślił. Nie powinien mówić jej tego.
- Psiakrew - mruknął Chireadan. - Zaczynam rozumieć. Klucznik w lochu... Pękł...
- To było drugie życzenie wiedźmina. Zostało mu jeszcze jedno. Ostatnie. Ale, na bogów, nie powinien zdradzić tego Yennefer!